Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gerard F. odpowie przed sądem. Rusza jego proces

TOK
Gerard F. odpowie przed zgorzeleckim sądem. Proces rusza 10 października
Gerard F. odpowie przed zgorzeleckim sądem. Proces rusza 10 października Polskapresse
AKTUALIZACJA: Nie 10 września (jak informowaliśmy w Gazecie Wojewódzkiej), a 10 października przed zgorzeleckim sądem rozpocznie się proces nieformalnego szefa CSS Fenix. Zmiana terminu spowodowana jest chorobą sędziego. Gerard F. ma postawionych 10 zarzutów.

Gerard F. i jego gra

Krzysztof S. przez pięć lat był przekonany, że pracuje w zgorzeleckiej firmie, która jest tajną jednostką Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Gerard F. – faktyczny, choć nieformalny szef firmy – obiecywał zagraniczne kontrakty, udział w misjach wojskowych. Życie Krzysztofa miało być pełne przygód.
Dziś Gerard jest oskarżony o oszustwo, a Krzysztof ma status pokrzywdzonego i z pozostałymi poszkodowanymi jest oskarżycielem posiłkowym.

– Oddałem mu wszystko. Moje zdrowie, wszystkie oszczędności. Rodzina nie chciała mnie widzieć. Podliczając wszystko,Gerard F. oszukał mnie na 120 tysięcy złotych – mówi.

Kilka lat wcześniej we Wrocławiu

Niestety, Krzysztof nie wiedział kim tak naprawdę jest Gerard F. Gdyby poznał go przed kilkunastoma laty we Wrocławiu, to by wiedział, że Gerard – wówczas jeszcze pod nazwiskiem zaczynającym się na literę J. (to na F. przejął po żonie) – podawał się za oficera Urzędu Ochrony Państwa. Przekonywał wówczas panią bizneswoman, że grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo i on z kolegami musi ją chronić. W zamian miała kupić urzędowi samochód. I kupiła...
Klimat stworzony przez Gerarda F. sprawił, że Krzysztof myślał, że ma do czynienia z polskim Rambo. Skąd miał wiedzieć, że kilkanaście lat temu pan J. – jako „porucznik Andrzej” – wykiwał nie tylko panią bizneswoman, ale i oficera dolnośląskiej policji. Ten oficer poszukiwał członka zorganizowanej grupy przestępczej. Porucznik Andrzej wskazał miejsce ukrywania się przestępcy. Wraz z trzema innymi „agentami” uczestniczyli w zatrzymywaniu zbója. Nawet „konwojowali” go do komendy.
Po co to było? Ano „porucznik Andrzej” potrzebował, by oficer policji uwiarygodnił go wobec pani bizneswoman, którą zbajerowali na auto warte kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Gerard J. później Gerard F.

Mało kto w Zgorzelcu zna tę historię. Dlatego Gerard F. (nazwisko „kawalerskie” Gerard J.) brylował w mieście jako szef Centrum Szkolenia Specjalnego „Fenix”. Oferował szkolenia przygotowujące do pracy w służbach mundurowych. Była to też agencja ochrony i biuro detektywistyczne.

Pomagał i konwojował... ale nie za darmo

W czasie słynnej powodzi w Bogatyni w 2010 roku firma Gerarda wyciągnęła od zgorzeleckiego magistratu pieniądze na sprzęt utracony (jakoby) w powodziowej akcji. Dziś magistrat (obok Krzysztofa S. i innych osób oraz instytucji) jest pokrzywdzonym w sprawie. Pokrzywdzona jest też poczta. Gerard wpadł pewnego razu do jednego z urzędów pocztowych i zaoferował pomoc w konwojowaniu pieniędzy do odciętej od świata Bogatyni. Ówczesna naczelniczka poczty dwukrotnie przekazała pieniądze dla pracowników Feniksa, którzy (jak się później okazało) nie mieli żadnych uprawnień do przewożenia gotówki. Pieniądze dowiózł, a potem wysłał poczcie fakturę za usługę.
Wśród innych – wskazywanych przez prokuraturę jako oszukani w tej sprawie – są „słuchacze” Centrum Szkolenia Specjalnego. Przekonywani byli, że działają w międzynarodowej organizacji przeprowadzającej szkolenia z zakresu płetwonurkowania, wspinaczki górskiej, skoków spadochronowych, strzelectwa oraz sportów motorowodnych. W czasie szkolenia wielu zaczęło podejrzewać, ze coś jest nie tak, bo to czego się uczą, jest bardzo powierzchowne. Zaczęli podejrzewać, że Gerard F. nie jest tym człowiekiem, za którego się podaje. W końcu odkryli prawdę. Zorientowali się, że wszystko w czym uczestniczyli, to planowana z premedytacją mistyfikacja. Teraz muszą walczyć o swoje pieniądze, które wykładali na fikcyjne szkolenia i wyjazdy.

Gerard F. do zarzutów i swojej przeszłości nie chce się odnosić

Gerard F. nie chciał komentować zarzutów prokuratury. – Przed rozprawą sądową nie będę komentował treści zarzutów. Nie odniosę się także do żadnych stwierdzeń, które są wymienione w akcie oskarżenia. Chętnie wypowiem się po rozprawie sądowej, wtedy będę mógł odnieść się do każdego zarzutu z osobna.
F. przekazał także, że oskarżenia to zemsta. – Oskarżenia wszystkich osób z aktu oskarżenia są nieprawdziwe. Ci wszyscy ludzie to byli pracownicy Centrum Szkolenia Specjalnego Fenix i jest to ich zemsta. Zostali zwolnieni za różne przewinienia, a niektórzy za nieetyczne zachowanie i działania na szkodę firmy, których się dopuścili w trakcie pełnienia obowiązków służbowych.
O swojej wrocławskiej przeszłości też nie chciał mówić. Zagroził, że jeśli wspomnimy o procesie i wyroku, jaki wtedy zapadł, to złamiemy prawo, bo wyrok uległ zatarciu. Fakt. Wyroku dziś już nie ma. Pozostały zdarzenia, o których wiemy z historii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto